Info
Ten blog rowerowy prowadzę ja czyli mtbshadow z małego miasteczka jakim jest Legnica. Mam przejechane 3251.30 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Nie interesuje mnie średnia prędkość z jaką jeżdżę gdyż jeżdżę dla przyjemności a nie po to by mierzyć średnią.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2017, Sierpień1 - 0
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Marzec1 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2016, Wrzesień2 - 0
- 2016, Sierpień6 - 0
- 2016, Lipiec3 - 0
- 2016, Maj1 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Kwiecień3 - 0
- 2013, Marzec2 - 2
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Sierpień1 - 2
- 2012, Lipiec4 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 0
- 2012, Maj3 - 0
- 2012, Kwiecień2 - 6
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Sierpień6 - 3
- 2011, Lipiec3 - 6
- 2011, Czerwiec4 - 0
- 2011, Maj7 - 4
- 2011, Kwiecień7 - 10
- 2011, Marzec5 - 12
Dane wyjazdu:
78.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Fischer SPRZEDANY
Bogaczów, Pomocne, Stanisławów, czyli mix na niecałe 80km
Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 2
Najdłuższa trasa w tym sezonie. Po 20 kilometrze zaczęło mi odcinać prąd, każdy kilometr utrzymywania się blisko moich kompanów okupowany był coraz gorszym wysiłkiem, spadający łańcuch na podjazdach - tak na dokładkę jakby to że nie miałem sił nie wystarczało :)Ale to juz koniec minusów, poza tym że cisnąłem aż mnie zatykało to Marek z Wiktorem i tak musieli na mnie czekać :P
Ale co tam i tak zrobiłem te prawie 80 km pomimo gorszego dnia, i z tego się cieszę.
Wiktor pokazał nam w lesie Bogaczowskim kapliczkę na wzgórzu o której nie miałem pojęcia i zjazd którym jechałem pierwszy raz, stromy, długi, usiany kamieniami i korzeniami - dla mnie był jak trasa do DH, pracując obydwoma hamulcami, mocno wychylony za siodełko, z lekkim przestrachem ale przejechałem :P
Potem zjazd na Męcinkę drogą przez las, leśne progi zwalniające, które tą drogę przecinały, nawet ich nie poczułem. Jechałem a raczej przelatywałem nad progami jakieś 3 metry za Wiktorem, przyszedł też zakręt, zdążyłem tylko zobaczyć jak wynosi go na zewnętrzną i w tym samym momencie poczułem że też lecę i wylądowaliśmy praktycznie w tym samym miejscu poza drogą, w trawie. Jak się obejrzałem zobaczyłem tylko lajcikowo przejeżdżającego Marka :P
Momentami gdy brakowało mi sił, a działo się to całą trasę, nuciłem utwór Yahel'a - Life Is A Test który słuchałem wczoraj wieczorem i tak bardzo mi się podobał.
Wtedy jeszcze udawało mi się co nieco dokręcać do kolegów. Pewnie zapyta wielu jak można nucić utwór gatunku trance - jak się lubi to się da :)))
Robiłem to pod pomysł Wiktora który prawie całą drogę pokonał ze słuchawkami jako formą wspomagania, taki izotonik z odtwarzacza ;P
Na skrzyżowaniu na obwodnicy rozstaliśmy się z Wiktorem który pomknął do domu, a potem to już muliłem, muliłem aż domuliłem się do domu :)
Aha, kilka kilometrów przed obwodnicą ledwo pedałując deklarowałem się że pod tamten podjazd wprowadzę, nie wprowadziłem :D wjechałem, nie wiem jak :D
Może dlatego że jeszcze nigdy tam nie wprowadzałem i teraz pierwszy raz byłby odkąd jeżdżę, i ambicja wzięła górę rzucając na szalę jakieś ostatnie pokłady energii :)
Wspomniany kawałek Yahel'a.